Trafiłam na takie właśnie ciasto w swoim osiedlowym sklepiku. Za maleńki kawałeczek chcieli miliony monet, a domowemu zapewne nie dorastałoby do pięt.Nie kupiłam oczywiście, upiekłam sama. Zrobiłam to z ogromnym sentymentem, bo babka trójkolorowa to było pierwsze ciasto, jakie w życiu upiekłam jeszcze jako dziecko. Wyszperałam stary zeszyt z przepisami; należał do mojej cioci, ona chyba nawet nie wie, że go mam:-)... Myślę, że zapiski są dobrze widoczne, kilka drobnych kwestii tylko doprecyzuję. Składniki: 6 jaj kostka margaryny dobrej jakości 1 szkl. cukru 2 szkl. mąki krupczatki 1,5 łyżeczki proszku do piecz. 6 łyżek oleju 0,5 szkl. suchego maku 3 łyżki kakao (ja wolę więcej, ale można oczywiście dodać mniej) aromat arakowy Wykonanie: Margarynę ucieram mikserem stopniowo dodając cukier, potem po jednym żółtku.Mieszam mikserem do momentu uzyskania gładkiej masy. Odstawiam na bok, w metalowym naczyniu ubijam białka. Bardzo ważne jest, aby turbo dokładnie oddzielić białka od żółtek. Nawet minimalna, niewidoczna część żółtka w białkach spowoduje, że piana się nie ubije. Przy zachowaniu tego warunku piana powstaje w ciągu niecałej minuty. Mikser ustawiam na najwyższe obroty i ubijam do momentu, kiedy piana będzie tak sztywna, że po odwróceniu naczynia nie wypadnie z niego. Pianę dodaję teraz stopniowo do masy mieszając już w tym momencie łyżką (cały czas w tym samym kierunku). Następnie, ciągle mieszając, dodaję resztę składników. Ciasto dzielę na 3 części. Jedną zostawiam białą, do drugiej dodaję kakao, do trzeciej mak. Dokładnie w takiej samej kolejności przekładam do blaszki wysmarowanej masłem i wysypanej bułką tartą. Wkładam do nagrzanego do 200 st. piekarnika na ok. 40 min. Za pomocą patyczka kontroluję moment, kiedy babka będzie gotowa. Pyyszoootaa:-)