To stara receptura, jeszcze z czasów PRL-u, ale ciesząca się popularnością aż do dnia dzisiejszego. Ciasteczka z tego przepisu są naprawdę pyszne, delikatne i kruche. A to za sprawą przede wszystkim dwóch składników: drożdży i smalcu (nie bójcie się go, to tłuszcz w czystej postaci, bez sztucznych dodatków i wcale nie taki "niezdrowy" jak się powszechnie sądzi). Ciastka te można dowolnie formować, począwszy od prostych kształtów do rogalików włącznie. U mnie wystąpiły w dwóch odsłonach: jako trójkąciki z marmoladą na wierzchu oraz kwadraty z dwoma zawiniętymi rogami, także z marmoladą. Składniki: - 500 g mąki pszennej - 50 g świeżych drożdży - 250 g smalcu - 1 jajko - 3 łyżki śmietany 18 % - szczypta soli Dodatkowo: - cukier puder - cukier puder waniliowy - marmolada Drożdże pokruszyć i rozpuścić w śmietanie. Mąkę posiekać ze smalcem, dodać jajko, sól i drożdże ze śmietaną. Wyrobić na gładkie ciasto, a następnie rozwałkować na grubość około 3 mm. Pociąć radełkiem na kwadraty o boku około 5 cm, a potem po przekątnej, na trójkąty. Przełożyć na blachę wyścieloną papierem do pieczenia, po czym na każdy trójkąt nałożyć pół łyżeczki marmolady. Można też pociąć tylko na kwadraty, na środek nałożyć marmoladę, a dwa przeciwległe rogi zawinąć do środka (dobrze zlepić/docisnąć, bo czasem "rozwijają się" w czasie pieczenia). Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 st.C i piec 15-18 minut. Przed podaniem posypać cukrem pudrem zmieszanym z cukrem pudrem waniliowym. Uwaga: Można formować też inne kształty ciasteczek, np. rogaliki, rożki albo rurki (z marmoladą w środku). Przepis poleciła mi Joanna.